piątek, 23 października 2009

Obiecane zdjecia...

No dobra, sklamalem... jednak beda zdjecia:)

Wspomniana wczesniej przepiekna zawartosc plazy


Poczatek urodzin Kubutka:)


Red. Oszkl z `Jezuskiem`

Favela w Rio


Rio by night


Skaczemy


Tuz przez rozpoczeciem kajakowania


Odrobina romantyzmu na naszym blogu... Niestety Bun i Agata dzisiaj nas opuscili:(


Zabawy na plazy :)


Przed meczem na Maracanie


Ilha Grande


Foz do Iguazu... no robi wrazenie!


Przy wodospadzie Garganta del Diablo..


My na lodce...


No jest mokro.

czwartek, 22 października 2009

Relacja z podrozy...

Po dosc dlugiej przerwie wita red. Kaczy!!

Bardzo dobrze wiem, ze mieliscie obiecane zdjecia, ale niestety jak narazie bedziecie musieli obejsc sie smakiem...
W hostelu w Rio de Janeiro glupi, stary, zawirusowany (i w ogole wszystko co najgorsze!!) ogolnodostepny komputer uszkodzil zdjecia red. Oszkla w ten sposob, ze chwilowo nie da sie ich otworzyc i nie wiadomo czy kiledykolwiek uda sie to zrobic...
Postanowilismy, ze nie chcemy ryzkowac i ze nie bedziemy juz probowali wrzucac zdjec z hostelowych komputerow. Obiecujemy, ze jak tylko znajdziemy jakis bezpieczny sposob zgrywania zdjec to na pewno pojawia sie one na blogu... a jak narazie musicie zachwycac sie jedynie moja piekna polszczyzna:)

Tak wiec od poczatku...
W Rio de Janeiro spedzilismy 3 dni. Miasto jest boskie!! Piekne plaze oraz ich zawartosc:) swietna atmosfera, niesamowite widoki z dwoch wznoszacych sie nad miastem wzgorz. Dodatkowo pogoda nas rozpieszczala, bo caly czas bylo slonecznie i ponad 30 stopnii (to chyba cos tak jak teraz w Polsce:p)

Po bardzo aktywnych trzech dniach pozegnalismy sie z red. Milusiem, ktory wrocil do Polski z powodu braku srodkow finansowych na dalsze podrozowanie, a my (tzn nasza szostka) udalismy sie autobusem, a potem promem na wyspe o nazwie Ilha Grande. Wyspa okazala sie dla nas niezbyt goscinna bo prawie caly czas padalo. Podczas dwudnowego pobytu zdazylismy jedynie przez pol dnia poplywac na kajakach i ponurokowac. No ale znalezlismy za to duzo czasu na konsumpcje tradycyjnego brazyljskiego jedzenia (hamburgery w fast foodzie oraz pizza i lazania we wloskiej knajpce) oraz na swietowanie 15tych urodzin red. Flisiaka.
Imprezowanie zaczelismy zbyt wczesnie bo okolo 13 (trzynastej!!). Niewielu z nas dotrwalo do wieczora. Generalnie dobrze sie bawilismy, a bilans imprezy byl nastepujacy:
1) Zniszczona spluczka w naszym hostelowym pokoju
2) Rower gorski w moim lozku:)
3) Poobijany, pokaleczony red. Oszkl z potargana koszulka. Oficjalna wersja jest taka, ze drut kolczasty go zaatakowal:)
4) Zostalismy znienawidzeni na calej wyspie we wszystkich barach i restauracjach oraz przez nasza kochana pania kierwonik hostelu
5) Agata zgubila komorke, ktorej szukalismy dobre klika godzin, w koncu ja zablokowalismy, a potem..... znalezismy:)
6) Generalnie impreza urodzinowa bardzo sie udala, a red. Flisiak bardzo byl rad ze wszyskich otrzymanych prezentow

Po dwudniowym pobycie na Ilha Grande wrocilismy w sobotni wieczor do Rio w celu poimprezowania (przeciez musielismy pokazac naszym gosciom jakas tradycyjna, goraca, brazylijska impreze). Z racji tego, ze zamiast w hostelu mieszkalismy w duzym, 4 pokojowym mieszkaniu zaraz przy plazy, postanowilsmy zrobic sobie tak zwanego beforka we wlasnym zakresie i zrobic brazylijska Caipirinhe z zakupionych przez nas wczesniej skladnikow. Okazalo sie to niezbyt trafionym pomyslem:)
Z powodu zlych proporcji alkoholu do reszty skladnikow oraz przeterminowanych limonek red. Oszkl w ogole nie dotarl na impreze, a ja, red. Flisiak i Bun kolejnego dnia bardzo czesto odwiedzalimy toalety.... red. Flisiak robi to w dalszym ciagu i caly czas obwinia za to ta pamietna noc na Copacabanie:)
Kolejnego dnia, po bardzo wczesnej pobudce (okolo godz 12) dotarla do nas bardzo ciekawa informacja. W sobotnie popoludnie, kilka kilometrow od naszego hostelu, miala miejsce wojna gangow!! Po krotkiej wymianie ognia i wysadzeniu kliku autobusow do akcji wkroczyla policja, efektem czego byl zestrzelony policyjny helikopter!! Kurcze, jak z jakiegos filmu sensacyjnego, Jamesa Bonda czy cos:)
Pragniemy zaznaczyc, ze to wszystko nie nasza wina i nie bralismy w tym udzialu!:)

W niedziele wieczorem udalismy sie nocnym autobusem (jechal 12 godz, od 8 wieczorem do 8 rano i byl bardzo komfortowy, siedzenia rozkladaly sie prawie do pozycji lezacej i byly podnozki dla kazdego) do Curitiby...
Jest to miasto znane z tego, ze jest zamieszkane przez najwieksza grupe Polonii w Brazylii... mieszka w nim podobno kilkaset tysiecy ludzi pochodzenia polskiego! Osobiscie w to nie wierze, bo jedyna spotkana przez nas osoba, ktora mowila po polsku byla starsza pani ze sklepu z polskimi pamiatkami:)
Generalnie to miasto nie powala. Najwiekszymi jego atrakcjami sa przystanki autobusowe, stu letnia katedra oraz kilka parkow, w tym tak zwany: Park Polonii, w ktorym jest klika polskich, goralskich chatek oraz tablice upamietniajace wizyte Jana Pawla II w Brazylii w 1980 roku. Obok parku jest kilka polskich knajpek serwujacych.... uwaga, uwaga! Bigos, barszcz oraz pierogi! Bardzo chcielismy skosztowac tych wszystkich smakolykow, lecz niestety wszystko bylo w poniedzialek pozamykane:)
Podumowujac, nasz pobyt w Curitibie ograniczyl sie do klikugodzinnego spaceru po miescie oraz klikugodzinnego (na pewno dluzszego niz spacer) pobytu w jednym z wiekszych centrow handlowych, w ktorym zjedlismy w tradycyjnym brazylijskim Subway`u i poszlismy do kina na film GAMER za cale 2 reale, czyli okolo 3 zlote!! Jakos filmu okazala sie wprost proporcjonalna do ceny biletu:)

Tego samego dnia wieczorem (na cale szczescie, ze tak szybko:p) pojechalismu autobusem, podobnej klasy jak wczesniej, do miejscowosci Foz do Iguazu, gdzie znajduje sie najwiekszy na Swiecie wodospad pod wzgledem przeplywu wody i w ogole wielkosci!! Wodospad, a wlasciwie kompleks wodospadow jest przeolbrzymi!! Niagara przy nich to jak woda plynaca za kranu:) Cale 2 dni spedzilismy na obchodzeniu ich z kazdej strony i podplywaniu lodkami pod nie...
Dzisiaj, zwiedzilsmy jeszcze tame `Itaipu` (najwieszka tama i elektrowania wodna na Swiecie) oraz paragwajskie miasteczeko, w ktorym mielismy zrobic zakupy w strefie bezclowej... no ale pechowo jak zajechalismy wszystkie sklepy byly juz zamkniete:)
Tak w ogole to mieszkamy niedaleko wodospadow juz po stronie Agentynskiej. Wszystko jest tutaj o polowe tansze niz w Brazyli... a nawet jeszcze tansze! wreszcie!:) Tak dla porownania litr wodki Bols w szklanej butlece kosztuje ok 9zl:) Markowe argentynskie wino 4zl:)

Jutro caly dzien spedzamy jeszcze przy wodospadach... planujemy wypozyczyc rowery, no a w piatek juz sie rozjezdzamy, niestety!
Bun i Agata wracaja do Polski, a ja, Ania, red. Oszkli i red. Flisiak jedziemy autobusem (okolo 20 godz jazdy ale kazdy ma do dyspozycji lozko oraz darmowe jedzenie i picie) do Buenos Aires!!:)

Ok, to by bylo na tyle... troche tego wyszlo... a wszystko przez to, ze red. Oszkl przez tyle czasu nic nie pisal:)
Mam nadzieje, ze chociaz co setny z Was dotarl do konca tego przedlugiego posta. Obiecuje, ze to juz sie wiecej nie powtorzy!:)

Moje uszanowanie,
Red. Kaczy

poniedziałek, 12 października 2009

Rio de Janeiro i Ouro Preto

Czolem!!

wita red. Oszkl:) tym razem post nie z Sao Paulo, a z innego miejsca:) Wyjatkowego miejsca:) Wlasciwie to z fantastycznego miejsca:) Pisze z Rio... Rio de Janeiro:)

Wlasciwie, to nie dawno dotarlismy (o 6 rano), a juz zdazylismy byc przez 4 godziny na plazy:D Dokladniej na Copacabanie- najlepsza na swiecie:)

Ale od poczatku:)

W piatek zjechala sie cala banda, czyli: Agata i Bun, podrozniczka Ania oraz dwoch bloggerow ze Stanow: red. Flisiak oraz red. Milus:) Wieczorem poszlismy na typowe brazylijskie jedzenie... sushi;) W sobote skoczylismy do katedry w cenrum miasta, jednak najwieksze wrazenie zrobily owocowe soki oraz pomnik deski:) Wieczorem wylecielismy do Belo Horizonte, skad wzielismy autobus, ktory zawiozl nas do Ouro Preto:) Na przystanku w BH zamowilismy jeszcze 7 duzych piw, jednak pani w barze nie zrozumiala, ze spieszymy sie na autobus i przynosila na poczatku po jednym piwie... No alena autobus zdazylismy:D

Do Ouro Preto dotarlismy pozno w nocy, co jednak nie przeszkodzilo nam w pojsciu "na miasto" Juz daaawno nie bylem w takiej spelunie:D:D Po kilku (kilkunastu??;) piwach poszlismy spac ok 4:) W niedziele spacerowalismy po baaardzo urokliwie polozonym miasteczku:) Uliczki sa NA PRAWDE strome:) Ponadto trafilismy na jakis festyn. Red. Kaczy obiecuje w najblizszym czasie zamiescic relacje fotograficzna;) Niestety miasteczko za duze nie jest, wiec po kilku godzinach udalismy sie do baru (kilku barow) na roznego rodzaju degustacje...

O 22 wsiedlismy do autobusu, ktory zabral nas do Rio de Janeiro:) Po 7 godzinach (5 rano;) dotarlismy na miejsce... Wsiedlismy sie do autobusu, ktory zabral nas do hostelu, przejezdzajac przy okazji przez kilka faveli:) Poniewaz check-in byl dopiero o 12, mielismy ok 6 godzin wolengo:) Zapomnialem dodac, ze mieszkamy na Copacabanie, wiec do plazy mamy jakies 3,5 min:) W zwiazku z tym o 6 rano udalismy sie na plaze... pusta Copacabane... w pelnym sloncu i z ogromnymi falami:) bylo GENIALNIE!! i nawet bardzo sie nie zjaralismy do 11;)

Po poludniu wybralismy sie na Pao Açucar, ale z powodu jakiegos swieta, czy cos, kolejka zaczynala sie kilometr przed wejsciem. W zwiazku z tym wrocilismy do hostelu, wypilismy troche caipirinii i poszlismy na plaze:) Tam rozegalismy mecz o mistrzostwo swiata w pilce plazowej: Polska- Brazylia (PL w skladzie: Bun, Kaczy, Flisiak, Milus, Kaczy i Oszkl, BR: ?, ?, ?, ?). Mecz byl bardzo zaciety, wiele pieknych akcji, nikt nie odpuszczal... niestety trybuny pomagaja gospodarzom...

Nastepnego dnia zerwalismy sie skoro swit (jakos przed 8;) i poszlismy na Glowe Cukru (Pao Açucar). Pomimo mocno zachmurzonego nieba, widok na Rio z wysokosci prawie 400m robi niesamowite wrazenie, pomimo tego, ze cukru nie znalezlismy... Tutaj rowniez odniose sie do kolejnego posta ze zdjeciami red. Kaczego:) Z kolei popoludniu zabralismy sie w zorganiozowej grupie na wyprawe po miescie:) Maracana, Katedra w Rio, Sambadrom, Santa Teresa Mosaic Stairs... a na sam koniec Chrystus Zbawiciel:) W calym miescie swiecilo slonce, wjezdzajac na statue widzielismy zachod slonca nad miastem... a jednak na samym szczycie zastala nas wielka biala chmura:) Widocznosc zerowa, zimno, ledwo bylo widac zarys statuly, nie mowiac juz o widoku... No niestety niebiosa nas pokaraly;) Ale mamy zamiar tam pojechac jutro (jesli bedzie dobra pogoda;)

W planie jeszcze Ipanema, Christ sequel i moze cos jeszcze. A za 2 dni ruszamy na Ilha Grande;)

Wszystko:) Czekamy na zdjecia;) A tymczasem ide na caipirina...;)

Hawk!

red. Oszkl



piątek, 9 października 2009

Ostatni kontakt przed rozpoczęciem podróży....

Wita redaktor Kaczy!!

Ja tak tylko bardzo szybko bo zaraz musze jechać na lotnisko po naszych grande przyjaciol z Polski, Rad. Flisiaka, Red. Milusia, Agatę i Buna...
Podróżniczka Ania już jest z Nami!! Redaktor Oszkl odebral ja z lotniska i wlasnie zwiedzaja Sao Paulo czy cos:)

Zdjęć teraz nie zamieszcze, bo w sumie nie ma czego:) Ciekawostek tez dziesięciu jeszcze nie zebralem... no ale za to przesylam Wam plan naszej podróży:)
Tak żebyscie wiedzieli gdzie wlasnie siejemy spustoszenie:)





Moje uszanowanie,
Red. Kaczy

wtorek, 6 października 2009

Nauka, nauka i po nauce:)

Wita red. Kaczy!

Chcialem Wam się pochwalic, ze dzisiaj dokladnie o godzinie 16.00 polskiego czasu zakonczylismy z red. Oszklem edukację w Brazylii!!:)

Mielismy w sumie 4 egzaminy... bardzo trudne, takie kobyly:)
Hehe, a tak na serio to egzaminy byly banalne, nie trzeba bylo sie w ogole uczyc, tylko po artykule przeczytac przed egzaminem... albo nawet nie:)
Dwa egzaminy to byly tak zwane "take-home exams" czyli dostlismy tylko polecenia i mielismy w ciagu 24 godzin wyslać odpowiedzi mailowo:)

No ale może poczekajcie jeszcze z gratulacjami... oficjalne wyniki powinny być do końca tygdonia.

W związku z tym, że naukę mamy już za sobą nadchodzi czas na drugą częsć naszej wycieczki do Ameryki Poludniowej:) PODRÓŻEEEEE!!

Mamy teraz 3 dni na imprezowanie, relaksowanie się i czekanie na naszych wspóltowarzyszy podróży. Cala piątka powinna zjawić się w piątek... no a w sobotę lecimy już do Belo Horizonte i zaczyna się zabawa!!:)
Wspomnieni wspóltowarzysze przylatują z Polski i.... Peru:) Hehe, redaktorzy konkurencyjnego bloga (nie podam jego adresu z uwagi na nieprzyzwoite zdjęcia, które ostatnio się na nim pojawily) po zakończeniu pracy na Alasce wybrali się na wycieczkę do USA i Peru. Pomimo, że napotykają tam na wiele trudnosci to mam nadzieję, że sobie poradzą i dotrą do nas w piątek:) My na lotnisku będziemy czekać... a dokladnie to ja:)

No cóż, kończę już bo nie mogę wysiedzieć na tej uczelni...

Obiecuję, że przed naszym wyjazdem uraczę Was, drodzy obserwatorzy, czytelnicy, porcją ciekawostek i zdjęć:) Red. Oszkl też na pewno doda swoje 5 groszy:)

Klaniam się,

Red. Kaczy

piątek, 2 października 2009

:):)

OLIMPIADA W 2016 w Rio de Janeiro:D:D

Tak, żeby się tylko pochwalić;) Wyobraźcie sobie, co się tutaj dzieje:D

red. Oszkl