No dobra, sklamalem... jednak beda zdjecia:)
Wspomniana wczesniej przepiekna zawartosc plazy
Poczatek urodzin Kubutka:)
Red. Oszkl z `Jezuskiem`
Favela w Rio
Rio by night
Skaczemy
Tuz przez rozpoczeciem kajakowania
Odrobina romantyzmu na naszym blogu... Niestety Bun i Agata dzisiaj nas opuscili:(
Zabawy na plazy :)
Przed meczem na Maracanie
Ilha Grande
Foz do Iguazu... no robi wrazenie!
Przy wodospadzie Garganta del Diablo..
My na lodce...
No jest mokro.
piątek, 23 października 2009
czwartek, 22 października 2009
Relacja z podrozy...
Po dosc dlugiej przerwie wita red. Kaczy!!
Bardzo dobrze wiem, ze mieliscie obiecane zdjecia, ale niestety jak narazie bedziecie musieli obejsc sie smakiem...
W hostelu w Rio de Janeiro glupi, stary, zawirusowany (i w ogole wszystko co najgorsze!!) ogolnodostepny komputer uszkodzil zdjecia red. Oszkla w ten sposob, ze chwilowo nie da sie ich otworzyc i nie wiadomo czy kiledykolwiek uda sie to zrobic...
Postanowilismy, ze nie chcemy ryzkowac i ze nie bedziemy juz probowali wrzucac zdjec z hostelowych komputerow. Obiecujemy, ze jak tylko znajdziemy jakis bezpieczny sposob zgrywania zdjec to na pewno pojawia sie one na blogu... a jak narazie musicie zachwycac sie jedynie moja piekna polszczyzna:)
Tak wiec od poczatku...
W Rio de Janeiro spedzilismy 3 dni. Miasto jest boskie!! Piekne plaze oraz ich zawartosc:) swietna atmosfera, niesamowite widoki z dwoch wznoszacych sie nad miastem wzgorz. Dodatkowo pogoda nas rozpieszczala, bo caly czas bylo slonecznie i ponad 30 stopnii (to chyba cos tak jak teraz w Polsce:p)
Po bardzo aktywnych trzech dniach pozegnalismy sie z red. Milusiem, ktory wrocil do Polski z powodu braku srodkow finansowych na dalsze podrozowanie, a my (tzn nasza szostka) udalismy sie autobusem, a potem promem na wyspe o nazwie Ilha Grande. Wyspa okazala sie dla nas niezbyt goscinna bo prawie caly czas padalo. Podczas dwudnowego pobytu zdazylismy jedynie przez pol dnia poplywac na kajakach i ponurokowac. No ale znalezlismy za to duzo czasu na konsumpcje tradycyjnego brazyljskiego jedzenia (hamburgery w fast foodzie oraz pizza i lazania we wloskiej knajpce) oraz na swietowanie 15tych urodzin red. Flisiaka.
Imprezowanie zaczelismy zbyt wczesnie bo okolo 13 (trzynastej!!). Niewielu z nas dotrwalo do wieczora. Generalnie dobrze sie bawilismy, a bilans imprezy byl nastepujacy:
1) Zniszczona spluczka w naszym hostelowym pokoju
2) Rower gorski w moim lozku:)
3) Poobijany, pokaleczony red. Oszkl z potargana koszulka. Oficjalna wersja jest taka, ze drut kolczasty go zaatakowal:)
4) Zostalismy znienawidzeni na calej wyspie we wszystkich barach i restauracjach oraz przez nasza kochana pania kierwonik hostelu
5) Agata zgubila komorke, ktorej szukalismy dobre klika godzin, w koncu ja zablokowalismy, a potem..... znalezismy:)
6) Generalnie impreza urodzinowa bardzo sie udala, a red. Flisiak bardzo byl rad ze wszyskich otrzymanych prezentow
Po dwudniowym pobycie na Ilha Grande wrocilismy w sobotni wieczor do Rio w celu poimprezowania (przeciez musielismy pokazac naszym gosciom jakas tradycyjna, goraca, brazylijska impreze). Z racji tego, ze zamiast w hostelu mieszkalismy w duzym, 4 pokojowym mieszkaniu zaraz przy plazy, postanowilsmy zrobic sobie tak zwanego beforka we wlasnym zakresie i zrobic brazylijska Caipirinhe z zakupionych przez nas wczesniej skladnikow. Okazalo sie to niezbyt trafionym pomyslem:)
Z powodu zlych proporcji alkoholu do reszty skladnikow oraz przeterminowanych limonek red. Oszkl w ogole nie dotarl na impreze, a ja, red. Flisiak i Bun kolejnego dnia bardzo czesto odwiedzalimy toalety.... red. Flisiak robi to w dalszym ciagu i caly czas obwinia za to ta pamietna noc na Copacabanie:)
Kolejnego dnia, po bardzo wczesnej pobudce (okolo godz 12) dotarla do nas bardzo ciekawa informacja. W sobotnie popoludnie, kilka kilometrow od naszego hostelu, miala miejsce wojna gangow!! Po krotkiej wymianie ognia i wysadzeniu kliku autobusow do akcji wkroczyla policja, efektem czego byl zestrzelony policyjny helikopter!! Kurcze, jak z jakiegos filmu sensacyjnego, Jamesa Bonda czy cos:)
Pragniemy zaznaczyc, ze to wszystko nie nasza wina i nie bralismy w tym udzialu!:)
W niedziele wieczorem udalismy sie nocnym autobusem (jechal 12 godz, od 8 wieczorem do 8 rano i byl bardzo komfortowy, siedzenia rozkladaly sie prawie do pozycji lezacej i byly podnozki dla kazdego) do Curitiby...
Jest to miasto znane z tego, ze jest zamieszkane przez najwieksza grupe Polonii w Brazylii... mieszka w nim podobno kilkaset tysiecy ludzi pochodzenia polskiego! Osobiscie w to nie wierze, bo jedyna spotkana przez nas osoba, ktora mowila po polsku byla starsza pani ze sklepu z polskimi pamiatkami:)
Generalnie to miasto nie powala. Najwiekszymi jego atrakcjami sa przystanki autobusowe, stu letnia katedra oraz kilka parkow, w tym tak zwany: Park Polonii, w ktorym jest klika polskich, goralskich chatek oraz tablice upamietniajace wizyte Jana Pawla II w Brazylii w 1980 roku. Obok parku jest kilka polskich knajpek serwujacych.... uwaga, uwaga! Bigos, barszcz oraz pierogi! Bardzo chcielismy skosztowac tych wszystkich smakolykow, lecz niestety wszystko bylo w poniedzialek pozamykane:)
Podumowujac, nasz pobyt w Curitibie ograniczyl sie do klikugodzinnego spaceru po miescie oraz klikugodzinnego (na pewno dluzszego niz spacer) pobytu w jednym z wiekszych centrow handlowych, w ktorym zjedlismy w tradycyjnym brazylijskim Subway`u i poszlismy do kina na film GAMER za cale 2 reale, czyli okolo 3 zlote!! Jakos filmu okazala sie wprost proporcjonalna do ceny biletu:)
Tego samego dnia wieczorem (na cale szczescie, ze tak szybko:p) pojechalismu autobusem, podobnej klasy jak wczesniej, do miejscowosci Foz do Iguazu, gdzie znajduje sie najwiekszy na Swiecie wodospad pod wzgledem przeplywu wody i w ogole wielkosci!! Wodospad, a wlasciwie kompleks wodospadow jest przeolbrzymi!! Niagara przy nich to jak woda plynaca za kranu:) Cale 2 dni spedzilismy na obchodzeniu ich z kazdej strony i podplywaniu lodkami pod nie...
Dzisiaj, zwiedzilsmy jeszcze tame `Itaipu` (najwieszka tama i elektrowania wodna na Swiecie) oraz paragwajskie miasteczeko, w ktorym mielismy zrobic zakupy w strefie bezclowej... no ale pechowo jak zajechalismy wszystkie sklepy byly juz zamkniete:)
Tak w ogole to mieszkamy niedaleko wodospadow juz po stronie Agentynskiej. Wszystko jest tutaj o polowe tansze niz w Brazyli... a nawet jeszcze tansze! wreszcie!:) Tak dla porownania litr wodki Bols w szklanej butlece kosztuje ok 9zl:) Markowe argentynskie wino 4zl:)
Jutro caly dzien spedzamy jeszcze przy wodospadach... planujemy wypozyczyc rowery, no a w piatek juz sie rozjezdzamy, niestety!
Bun i Agata wracaja do Polski, a ja, Ania, red. Oszkli i red. Flisiak jedziemy autobusem (okolo 20 godz jazdy ale kazdy ma do dyspozycji lozko oraz darmowe jedzenie i picie) do Buenos Aires!!:)
Ok, to by bylo na tyle... troche tego wyszlo... a wszystko przez to, ze red. Oszkl przez tyle czasu nic nie pisal:)
Mam nadzieje, ze chociaz co setny z Was dotarl do konca tego przedlugiego posta. Obiecuje, ze to juz sie wiecej nie powtorzy!:)
Moje uszanowanie,
Red. Kaczy
Bardzo dobrze wiem, ze mieliscie obiecane zdjecia, ale niestety jak narazie bedziecie musieli obejsc sie smakiem...
W hostelu w Rio de Janeiro glupi, stary, zawirusowany (i w ogole wszystko co najgorsze!!) ogolnodostepny komputer uszkodzil zdjecia red. Oszkla w ten sposob, ze chwilowo nie da sie ich otworzyc i nie wiadomo czy kiledykolwiek uda sie to zrobic...
Postanowilismy, ze nie chcemy ryzkowac i ze nie bedziemy juz probowali wrzucac zdjec z hostelowych komputerow. Obiecujemy, ze jak tylko znajdziemy jakis bezpieczny sposob zgrywania zdjec to na pewno pojawia sie one na blogu... a jak narazie musicie zachwycac sie jedynie moja piekna polszczyzna:)
Tak wiec od poczatku...
W Rio de Janeiro spedzilismy 3 dni. Miasto jest boskie!! Piekne plaze oraz ich zawartosc:) swietna atmosfera, niesamowite widoki z dwoch wznoszacych sie nad miastem wzgorz. Dodatkowo pogoda nas rozpieszczala, bo caly czas bylo slonecznie i ponad 30 stopnii (to chyba cos tak jak teraz w Polsce:p)
Po bardzo aktywnych trzech dniach pozegnalismy sie z red. Milusiem, ktory wrocil do Polski z powodu braku srodkow finansowych na dalsze podrozowanie, a my (tzn nasza szostka) udalismy sie autobusem, a potem promem na wyspe o nazwie Ilha Grande. Wyspa okazala sie dla nas niezbyt goscinna bo prawie caly czas padalo. Podczas dwudnowego pobytu zdazylismy jedynie przez pol dnia poplywac na kajakach i ponurokowac. No ale znalezlismy za to duzo czasu na konsumpcje tradycyjnego brazyljskiego jedzenia (hamburgery w fast foodzie oraz pizza i lazania we wloskiej knajpce) oraz na swietowanie 15tych urodzin red. Flisiaka.
Imprezowanie zaczelismy zbyt wczesnie bo okolo 13 (trzynastej!!). Niewielu z nas dotrwalo do wieczora. Generalnie dobrze sie bawilismy, a bilans imprezy byl nastepujacy:
1) Zniszczona spluczka w naszym hostelowym pokoju
2) Rower gorski w moim lozku:)
3) Poobijany, pokaleczony red. Oszkl z potargana koszulka. Oficjalna wersja jest taka, ze drut kolczasty go zaatakowal:)
4) Zostalismy znienawidzeni na calej wyspie we wszystkich barach i restauracjach oraz przez nasza kochana pania kierwonik hostelu
5) Agata zgubila komorke, ktorej szukalismy dobre klika godzin, w koncu ja zablokowalismy, a potem..... znalezismy:)
6) Generalnie impreza urodzinowa bardzo sie udala, a red. Flisiak bardzo byl rad ze wszyskich otrzymanych prezentow
Po dwudniowym pobycie na Ilha Grande wrocilismy w sobotni wieczor do Rio w celu poimprezowania (przeciez musielismy pokazac naszym gosciom jakas tradycyjna, goraca, brazylijska impreze). Z racji tego, ze zamiast w hostelu mieszkalismy w duzym, 4 pokojowym mieszkaniu zaraz przy plazy, postanowilsmy zrobic sobie tak zwanego beforka we wlasnym zakresie i zrobic brazylijska Caipirinhe z zakupionych przez nas wczesniej skladnikow. Okazalo sie to niezbyt trafionym pomyslem:)
Z powodu zlych proporcji alkoholu do reszty skladnikow oraz przeterminowanych limonek red. Oszkl w ogole nie dotarl na impreze, a ja, red. Flisiak i Bun kolejnego dnia bardzo czesto odwiedzalimy toalety.... red. Flisiak robi to w dalszym ciagu i caly czas obwinia za to ta pamietna noc na Copacabanie:)
Kolejnego dnia, po bardzo wczesnej pobudce (okolo godz 12) dotarla do nas bardzo ciekawa informacja. W sobotnie popoludnie, kilka kilometrow od naszego hostelu, miala miejsce wojna gangow!! Po krotkiej wymianie ognia i wysadzeniu kliku autobusow do akcji wkroczyla policja, efektem czego byl zestrzelony policyjny helikopter!! Kurcze, jak z jakiegos filmu sensacyjnego, Jamesa Bonda czy cos:)
Pragniemy zaznaczyc, ze to wszystko nie nasza wina i nie bralismy w tym udzialu!:)
W niedziele wieczorem udalismy sie nocnym autobusem (jechal 12 godz, od 8 wieczorem do 8 rano i byl bardzo komfortowy, siedzenia rozkladaly sie prawie do pozycji lezacej i byly podnozki dla kazdego) do Curitiby...
Jest to miasto znane z tego, ze jest zamieszkane przez najwieksza grupe Polonii w Brazylii... mieszka w nim podobno kilkaset tysiecy ludzi pochodzenia polskiego! Osobiscie w to nie wierze, bo jedyna spotkana przez nas osoba, ktora mowila po polsku byla starsza pani ze sklepu z polskimi pamiatkami:)
Generalnie to miasto nie powala. Najwiekszymi jego atrakcjami sa przystanki autobusowe, stu letnia katedra oraz kilka parkow, w tym tak zwany: Park Polonii, w ktorym jest klika polskich, goralskich chatek oraz tablice upamietniajace wizyte Jana Pawla II w Brazylii w 1980 roku. Obok parku jest kilka polskich knajpek serwujacych.... uwaga, uwaga! Bigos, barszcz oraz pierogi! Bardzo chcielismy skosztowac tych wszystkich smakolykow, lecz niestety wszystko bylo w poniedzialek pozamykane:)
Podumowujac, nasz pobyt w Curitibie ograniczyl sie do klikugodzinnego spaceru po miescie oraz klikugodzinnego (na pewno dluzszego niz spacer) pobytu w jednym z wiekszych centrow handlowych, w ktorym zjedlismy w tradycyjnym brazylijskim Subway`u i poszlismy do kina na film GAMER za cale 2 reale, czyli okolo 3 zlote!! Jakos filmu okazala sie wprost proporcjonalna do ceny biletu:)
Tego samego dnia wieczorem (na cale szczescie, ze tak szybko:p) pojechalismu autobusem, podobnej klasy jak wczesniej, do miejscowosci Foz do Iguazu, gdzie znajduje sie najwiekszy na Swiecie wodospad pod wzgledem przeplywu wody i w ogole wielkosci!! Wodospad, a wlasciwie kompleks wodospadow jest przeolbrzymi!! Niagara przy nich to jak woda plynaca za kranu:) Cale 2 dni spedzilismy na obchodzeniu ich z kazdej strony i podplywaniu lodkami pod nie...
Dzisiaj, zwiedzilsmy jeszcze tame `Itaipu` (najwieszka tama i elektrowania wodna na Swiecie) oraz paragwajskie miasteczeko, w ktorym mielismy zrobic zakupy w strefie bezclowej... no ale pechowo jak zajechalismy wszystkie sklepy byly juz zamkniete:)
Tak w ogole to mieszkamy niedaleko wodospadow juz po stronie Agentynskiej. Wszystko jest tutaj o polowe tansze niz w Brazyli... a nawet jeszcze tansze! wreszcie!:) Tak dla porownania litr wodki Bols w szklanej butlece kosztuje ok 9zl:) Markowe argentynskie wino 4zl:)
Jutro caly dzien spedzamy jeszcze przy wodospadach... planujemy wypozyczyc rowery, no a w piatek juz sie rozjezdzamy, niestety!
Bun i Agata wracaja do Polski, a ja, Ania, red. Oszkli i red. Flisiak jedziemy autobusem (okolo 20 godz jazdy ale kazdy ma do dyspozycji lozko oraz darmowe jedzenie i picie) do Buenos Aires!!:)
Ok, to by bylo na tyle... troche tego wyszlo... a wszystko przez to, ze red. Oszkl przez tyle czasu nic nie pisal:)
Mam nadzieje, ze chociaz co setny z Was dotarl do konca tego przedlugiego posta. Obiecuje, ze to juz sie wiecej nie powtorzy!:)
Moje uszanowanie,
Red. Kaczy
poniedziałek, 12 października 2009
Rio de Janeiro i Ouro Preto
Czolem!!
wita red. Oszkl:) tym razem post nie z Sao Paulo, a z innego miejsca:) Wyjatkowego miejsca:) Wlasciwie to z fantastycznego miejsca:) Pisze z Rio... Rio de Janeiro:)
Wlasciwie, to nie dawno dotarlismy (o 6 rano), a juz zdazylismy byc przez 4 godziny na plazy:D Dokladniej na Copacabanie- najlepsza na swiecie:)
W piatek zjechala sie cala banda, czyli: Agata i Bun, podrozniczka Ania oraz dwoch bloggerow ze Stanow: red. Flisiak oraz red. Milus:) Wieczorem poszlismy na typowe brazylijskie jedzenie... sushi;) W sobote skoczylismy do katedry w cenrum miasta, jednak najwieksze wrazenie zrobily owocowe soki oraz pomnik deski:) Wieczorem wylecielismy do Belo Horizonte, skad wzielismy autobus, ktory zawiozl nas do Ouro Preto:) Na przystanku w BH zamowilismy jeszcze 7 duzych piw, jednak pani w barze nie zrozumiala, ze spieszymy sie na autobus i przynosila na poczatku po jednym piwie... No alena autobus zdazylismy:D
O 22 wsiedlismy do autobusu, ktory zabral nas do Rio de Janeiro:) Po 7 godzinach (5 rano;) dotarlismy na miejsce... Wsiedlismy sie do autobusu, ktory zabral nas do hostelu, przejezdzajac przy okazji przez kilka faveli:) Poniewaz check-in byl dopiero o 12, mielismy ok 6 godzin wolengo:) Zapomnialem dodac, ze mieszkamy na Copacabanie, wiec do plazy mamy jakies 3,5 min:) W zwiazku z tym o 6 rano udalismy sie na plaze... pusta Copacabane... w pelnym sloncu i z ogromnymi falami:) bylo GENIALNIE!! i nawet bardzo sie nie zjaralismy do 11;)
Po poludniu wybralismy sie na Pao Açucar, ale z powodu jakiegos swieta, czy cos, kolejka zaczynala sie kilometr przed wejsciem. W zwiazku z tym wrocilismy do hostelu, wypilismy troche caipirinii i poszlismy na plaze:) Tam rozegalismy mecz o mistrzostwo swiata w pilce plazowej: Polska- Brazylia (PL w skladzie: Bun, Kaczy, Flisiak, Milus, Kaczy i Oszkl, BR: ?, ?, ?, ?). Mecz byl bardzo zaciety, wiele pieknych akcji, nikt nie odpuszczal... niestety trybuny pomagaja gospodarzom...
Nastepnego dnia zerwalismy sie skoro swit (jakos przed 8;) i poszlismy na Glowe Cukru (Pao Açucar). Pomimo mocno zachmurzonego nieba, widok na Rio z wysokosci prawie 400m robi niesamowite wrazenie, pomimo tego, ze cukru nie znalezlismy... Tutaj rowniez odniose sie do kolejnego posta ze zdjeciami red. Kaczego:) Z kolei popoludniu zabralismy sie w zorganiozowej grupie na wyprawe po miescie:) Maracana, Katedra w Rio, Sambadrom, Santa Teresa Mosaic Stairs... a na sam koniec Chrystus Zbawiciel:) W calym miescie swiecilo slonce, wjezdzajac na statue widzielismy zachod slonca nad miastem... a jednak na samym szczycie zastala nas wielka biala chmura:) Widocznosc zerowa, zimno, ledwo bylo widac zarys statuly, nie mowiac juz o widoku... No niestety niebiosa nas pokaraly;) Ale mamy zamiar tam pojechac jutro (jesli bedzie dobra pogoda;)
W planie jeszcze Ipanema, Christ sequel i moze cos jeszcze. A za 2 dni ruszamy na Ilha Grande;)
Wszystko:) Czekamy na zdjecia;) A tymczasem ide na caipirina...;)
Hawk!
red. Oszkl
Po poludniu wybralismy sie na Pao Açucar, ale z powodu jakiegos swieta, czy cos, kolejka zaczynala sie kilometr przed wejsciem. W zwiazku z tym wrocilismy do hostelu, wypilismy troche caipirinii i poszlismy na plaze:) Tam rozegalismy mecz o mistrzostwo swiata w pilce plazowej: Polska- Brazylia (PL w skladzie: Bun, Kaczy, Flisiak, Milus, Kaczy i Oszkl, BR: ?, ?, ?, ?). Mecz byl bardzo zaciety, wiele pieknych akcji, nikt nie odpuszczal... niestety trybuny pomagaja gospodarzom...
Nastepnego dnia zerwalismy sie skoro swit (jakos przed 8;) i poszlismy na Glowe Cukru (Pao Açucar). Pomimo mocno zachmurzonego nieba, widok na Rio z wysokosci prawie 400m robi niesamowite wrazenie, pomimo tego, ze cukru nie znalezlismy... Tutaj rowniez odniose sie do kolejnego posta ze zdjeciami red. Kaczego:) Z kolei popoludniu zabralismy sie w zorganiozowej grupie na wyprawe po miescie:) Maracana, Katedra w Rio, Sambadrom, Santa Teresa Mosaic Stairs... a na sam koniec Chrystus Zbawiciel:) W calym miescie swiecilo slonce, wjezdzajac na statue widzielismy zachod slonca nad miastem... a jednak na samym szczycie zastala nas wielka biala chmura:) Widocznosc zerowa, zimno, ledwo bylo widac zarys statuly, nie mowiac juz o widoku... No niestety niebiosa nas pokaraly;) Ale mamy zamiar tam pojechac jutro (jesli bedzie dobra pogoda;)
W planie jeszcze Ipanema, Christ sequel i moze cos jeszcze. A za 2 dni ruszamy na Ilha Grande;)
Wszystko:) Czekamy na zdjecia;) A tymczasem ide na caipirina...;)
Hawk!
red. Oszkl
piątek, 9 października 2009
Ostatni kontakt przed rozpoczęciem podróży....
Wita redaktor Kaczy!!
Ja tak tylko bardzo szybko bo zaraz musze jechać na lotnisko po naszych grande przyjaciol z Polski, Rad. Flisiaka, Red. Milusia, Agatę i Buna...
Podróżniczka Ania już jest z Nami!! Redaktor Oszkl odebral ja z lotniska i wlasnie zwiedzaja Sao Paulo czy cos:)
Zdjęć teraz nie zamieszcze, bo w sumie nie ma czego:) Ciekawostek tez dziesięciu jeszcze nie zebralem... no ale za to przesylam Wam plan naszej podróży:)
Tak żebyscie wiedzieli gdzie wlasnie siejemy spustoszenie:)
Moje uszanowanie,
Red. Kaczy
Ja tak tylko bardzo szybko bo zaraz musze jechać na lotnisko po naszych grande przyjaciol z Polski, Rad. Flisiaka, Red. Milusia, Agatę i Buna...
Podróżniczka Ania już jest z Nami!! Redaktor Oszkl odebral ja z lotniska i wlasnie zwiedzaja Sao Paulo czy cos:)
Zdjęć teraz nie zamieszcze, bo w sumie nie ma czego:) Ciekawostek tez dziesięciu jeszcze nie zebralem... no ale za to przesylam Wam plan naszej podróży:)
Tak żebyscie wiedzieli gdzie wlasnie siejemy spustoszenie:)
Moje uszanowanie,
Red. Kaczy
wtorek, 6 października 2009
Nauka, nauka i po nauce:)
Wita red. Kaczy!
Chcialem Wam się pochwalic, ze dzisiaj dokladnie o godzinie 16.00 polskiego czasu zakonczylismy z red. Oszklem edukację w Brazylii!!:)
Mielismy w sumie 4 egzaminy... bardzo trudne, takie kobyly:)
Hehe, a tak na serio to egzaminy byly banalne, nie trzeba bylo sie w ogole uczyc, tylko po artykule przeczytac przed egzaminem... albo nawet nie:)
Dwa egzaminy to byly tak zwane "take-home exams" czyli dostlismy tylko polecenia i mielismy w ciagu 24 godzin wyslać odpowiedzi mailowo:)
No ale może poczekajcie jeszcze z gratulacjami... oficjalne wyniki powinny być do końca tygdonia.
W związku z tym, że naukę mamy już za sobą nadchodzi czas na drugą częsć naszej wycieczki do Ameryki Poludniowej:) PODRÓŻEEEEE!!
Mamy teraz 3 dni na imprezowanie, relaksowanie się i czekanie na naszych wspóltowarzyszy podróży. Cala piątka powinna zjawić się w piątek... no a w sobotę lecimy już do Belo Horizonte i zaczyna się zabawa!!:)
Wspomnieni wspóltowarzysze przylatują z Polski i.... Peru:) Hehe, redaktorzy konkurencyjnego bloga (nie podam jego adresu z uwagi na nieprzyzwoite zdjęcia, które ostatnio się na nim pojawily) po zakończeniu pracy na Alasce wybrali się na wycieczkę do USA i Peru. Pomimo, że napotykają tam na wiele trudnosci to mam nadzieję, że sobie poradzą i dotrą do nas w piątek:) My na lotnisku będziemy czekać... a dokladnie to ja:)
No cóż, kończę już bo nie mogę wysiedzieć na tej uczelni...
Obiecuję, że przed naszym wyjazdem uraczę Was, drodzy obserwatorzy, czytelnicy, porcją ciekawostek i zdjęć:) Red. Oszkl też na pewno doda swoje 5 groszy:)
Klaniam się,
Red. Kaczy
Chcialem Wam się pochwalic, ze dzisiaj dokladnie o godzinie 16.00 polskiego czasu zakonczylismy z red. Oszklem edukację w Brazylii!!:)
Mielismy w sumie 4 egzaminy... bardzo trudne, takie kobyly:)
Hehe, a tak na serio to egzaminy byly banalne, nie trzeba bylo sie w ogole uczyc, tylko po artykule przeczytac przed egzaminem... albo nawet nie:)
Dwa egzaminy to byly tak zwane "take-home exams" czyli dostlismy tylko polecenia i mielismy w ciagu 24 godzin wyslać odpowiedzi mailowo:)
No ale może poczekajcie jeszcze z gratulacjami... oficjalne wyniki powinny być do końca tygdonia.
W związku z tym, że naukę mamy już za sobą nadchodzi czas na drugą częsć naszej wycieczki do Ameryki Poludniowej:) PODRÓŻEEEEE!!
Mamy teraz 3 dni na imprezowanie, relaksowanie się i czekanie na naszych wspóltowarzyszy podróży. Cala piątka powinna zjawić się w piątek... no a w sobotę lecimy już do Belo Horizonte i zaczyna się zabawa!!:)
Wspomnieni wspóltowarzysze przylatują z Polski i.... Peru:) Hehe, redaktorzy konkurencyjnego bloga (nie podam jego adresu z uwagi na nieprzyzwoite zdjęcia, które ostatnio się na nim pojawily) po zakończeniu pracy na Alasce wybrali się na wycieczkę do USA i Peru. Pomimo, że napotykają tam na wiele trudnosci to mam nadzieję, że sobie poradzą i dotrą do nas w piątek:) My na lotnisku będziemy czekać... a dokladnie to ja:)
No cóż, kończę już bo nie mogę wysiedzieć na tej uczelni...
Obiecuję, że przed naszym wyjazdem uraczę Was, drodzy obserwatorzy, czytelnicy, porcją ciekawostek i zdjęć:) Red. Oszkl też na pewno doda swoje 5 groszy:)
Klaniam się,
Red. Kaczy
piątek, 2 października 2009
:):)
OLIMPIADA W 2016 w Rio de Janeiro:D:D
Tak, żeby się tylko pochwalić;) Wyobraźcie sobie, co się tutaj dzieje:D
red. Oszkl
Subskrybuj:
Posty (Atom)