niedziela, 27 września 2009

Um, Dois, Tres... FGV!!!!


Ola!!

ponieważ dosyć często, razem z red. Kaczym, wspominamy o naszych sportowych aktywnościach, chciałbym się pochwalić:)

Otóż mam okazję (i przyjemność) grać w reprezentacji uczelni w siatkę:) Co więcej, granie nie ogranicza się tylko to przychodzenia na treningi- drużyna gra w międzyuczelnianej lidze Sao Paulo:)

Po dwóch kolejkach dostałem ofertę z rządu, że dadzą mi brazylijskie obywatelstwo, jeśli będę grał w drużynie narodowej;) No dobra, to tak sobie tylko marzę...;)

A tak już na poważnie, na początku grałem na środku (czego nie cierpię!), potem przyszedł czas, że zostałem wystawiającym (na szczęście tylko jeden mecz- problemy kadrowe, dostaliśmy wtedy mocne lanie;), a dzisiaj wylądowałem na mojej normalnej pozycji przyjmującego:)

Mecz był zacięty, temperatura w hali ponad 30 stopni, gorący doping z trybun (mecz wyjazdowy niestety...), ale w końcu przegraliśmy w tie-break'u do 11 :/ (gra się do 15 dla niewtajemniczonych:)

A na dowód, zdjęcie poniżej. Niestety wszystkich fotoreporterów wywiało dzisiaj na mecz Sao Paulo- Corinthians (wydażenie porównywalne do koncertu Madonny w sierpniu, tylko tutaj jest 2 razy do roku:), więc zdjęcie nie jest najlepszej "urody;)" i w dodatku już po meczu;) Ale "10" na klacie jest:D



A tytuł posta to nasz okrzyk:)

Hawk!!

Michał

PS. Tak, tak- wreszcie jest GORĄCO:) ponad 30... i już tak ponoć zostanie;)

czwartek, 24 września 2009

naj....

Czołem!!

red. Oszkl znwu się reaktywuje. Ponieważ w Sao Paulo pada, powoli kończymy zajęcia i generalnie za dużo się nie dzieję, wybiegnę trochę w przyszłość:) Obecnie, razem z towarzyszem doli żyjemy głównie wyjazdem (już tylko 2 tygodnie:D:D), więc poniższy post będzie poświęcony naszej wyprawie. Po ciekawostkach red. Kaczego, przyszedł czas na miejsca, które będziemy mieli okazję zoabczyć, a które zaliczane są do grupy "naj":) Oto i one:

1. NAJwiększe wodospady na świecie ( Foz do Iguazu)
2. NAJwiększa elektrownia wodna na świecie (Itaipu - niedaleko tychże wodospadów)
3. NAJbardziej położone na południe miasto świata - Ushuaia
4. NAJwiększy lodowiec świata - Perito Moreno (Argentyna)
5. NAJwiększa góra na południowej i zachodniej półkuli - Aconcagua (6926 m n.p.m.)- oczywiście, my szczytu nie zdobędziemy :P
6. NAJsuchsza pustynia świata- Atacama
7. NAJwyżej położone pływowe jezioro świata- Titicaca (3821 m n.p.m.)
8. NAJwyżej położone miasto świata- Potosi (3967 m. n.p.m.- Boliwia)
9. NAJwiększa solna pustynia świata - Salar de Uyuni (Boliwia)
10. NAJniebezpieczniejsza droga świata- Boliwia (ja się waham, ale red. Kaczy jest zdeterminowany do 70km przejażdzki rowerem tymże szlakiem z La Paz do Coroico)

Jak widzicie, jest to mój najkrótszy post. Chcę, aby każdy z Czytelników mógł wreszcie dobrnąć do końca:)

Hawk!

Michał

PS. Zgapiając pomysł red. Kaczego, również ogłaszam konkurs: "naj- naj";)

środa, 16 września 2009

Ciekawostki...

Ponownie wita red. Kaczy :)

W związku z tym, że otrzymuję wiele sygnalow, że za malo udzielam się w merytorycznej częsci bloga (racja, w sumie dodaję tylko zdjęcia) i tym, że red. Oszkl trochę przynudza (żart wspóllautorze:P) postanowiem zainteresować was kilkoma ciekawostkami:)

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że ciekawostka wcale nie musi być ciekawa:p Musi jedynie zwracać uwagę na pewne zjawisko/fakt/przedmiot. To też uczynię...

1. GEJE!! W Brazylii mieszka okolo 188 milionów osób, z tego ponad 90 milionów to mężczyźni... a z tego 10 milionów oficjalnie przynaje się do homoseksualizmu! Oczywiscie jest ich dużo więcej bo niektórzy troszkę, bardzo wstydzą się przyznać:)

2. W nawiązaniu do pierwszego punktu... Jakas masakra!!!! No dobrze, już się uspokoilem:) Tak więc w związku z powyższym punktem, w Sao Paulo jest pelno klubow dla "panow o orientacji seksualnej lekko odbiegającej od ogólnie przyjętej za normalną". Inne kluby robią specjalne imprezy dla nich (na drzwich jest napisane: "gay friendly party"). Smieszne jest to, że na takich imprezach panowie placą mniej od dziewczyn za wstęp... albo w ogóle nie placa!!

3. Od dwóch tygodni chodzę na treningi plywania dla studentów naszej tymczasowej uczelni. Nie dosc, ze na treningu z reguly są maksymalnie 4 osoby, to 3 z nich to są studenci z wymiany:) Najlepszy jest trener! Nazywa się "Peixe" co w tlumaczeniu na polski oznacza "ryba":) Facet przychodzi na co drugi trening, a jak już się pojawi to musi blyskawicznie wychodzić, bo zawsze jest gdzies umówiony... Nasza rozmowa (jak już do niej dojdzie) wyglada tak:
- sluchajcie musze dzisiaj pilnie wyjsc w trakcie treningu
- no dobrze, szkoda
- umiecie plywac kraulem?
- tak
- no dobra, to plywajcie, do zobaczenia!:)

4. W Sao Paulo jest tyle samochodów, że to miasto niedlugo się calkowicie zakorkuje!!
W związku z tym wprowadzono smieszne prawo... zależnie od tego na jaką cyfrę kończy się numer rejestracyjny samochodu, to w te dni nie może on jeździć po drogach Sao Paulo. I tak np. auta z rejestracją kończącą się na 1 i 2 nie mogą jeździć w poniedzialki:)

5. Brazylia cierpi na tak zwane przezatrudnienie! Wszędzie jest za dużo pracowników!
- W barze obok naszej uczelni jest tyle pracowników co stolików!
- Na recepcji w naszym bloku siedzi zawsze kilku facetów... jeden jest od patrzenia się w ekrany monitoringu, drugi od wręczania korespondecnji, kolejny od otwierania domofonu, następny od wolania windy i otwierania drzwi od niej (chyba jeszcze nigdy sam sobie drzwi nie otworzylem), no a jeszcze jeden od mówienia Ci "dzień dobry" i usmiechania się:)
- w każdym autobusie w Sao Paulo, oprócz kierowcy jeździ jeszcze sprzedawca biletów. Autobusy stoją na przystankach po kilka minut zanim wpsomniany sprzedawca sprzeda wszystkim bilety i wejdą laskawie do autobusu:) Jakby nie mogli kart miejskich wprowadzic...

6. Ostatnio na stacji metra rzucila mi się w oczy kolejna dziwna rzecz. Schody ruchome jadą w dól! A do góry trzeba wchodzić po schodach:) Niby czemu ma być tak jak w Europie?

7. Polska Polonia w Brazylii liczy 1,2 miliona mieszkańców! Kto by pomyslal! Na poczatku XX wieku nasi rodacy byli trzecią najlicznejszą grupą przybywającą do Brazylii. Dzięki temu znaleźlismy w Sao Paulo kosciól z polskimi księżmi i polskimi mszami:)

8. W Sao Paulo jest od groma skuterow! Sa wszędzie! A najgorsze jest to, że osoby jeżdzące na nich w ogóle nie potrafią jeździć!! W ogóle nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego (swoją drogą nie wiem czy tutaj takie obowiązują). Skutkuje to tym, że w samym miescie Sao Paulo ginie 10 motocyklistów/skuterzystów dziennie!!

9. W Brazylii prawie nikt nie mówi w obcym języku. Nawet mlodzież nie kwapi się do tego, żeby ich się uczyć. Spotkanie na ulicy osoby mówiącej po angielsku graniczy z cudem!! Tym większe bylo nasze zaskoczenie kiedy to stojąc w kolejce do kasy w Kerfurze (nie ma to jak znać francuski:P) podeszla do nas starsza Pani i zaczela z nami rozmawiac po angielsku! Jak się później okazalo miala ona 72 lata i oprócz angielskiego znala jeszcze biegle niemiecki, holenderski, wloski, francuski i hiszpanski! Pracowala przez kilka lat w rożnych oddzialach PricewaterhouseCoopers między innymi w Londynie i Zurychu. Jakby tego bylo malo jej ojciec byl żolnierzem, podczas drugiej wojny swiatowej walczyl glównie na terenie Polski i bardzo dobrze mówil po polsku!! Tak więc kochani czytelnicy... uczcie się obcych języków!:)

10. W 2003 roku zabraklo w Brazylii sylikonu na operacje plastyczne:) hehe... dalej tak Wam się podobają Brazylijki? I Brazylijczycy?!:)

11. Ostatni punkt nie będzie ciekawostką... będą to dwa zdjęcia, które zrobilismy z red. Oszklem podczas ostatniego weekendowego wyjazdu do dżungli. Więcej zdjęć nie będzie bo ilosć komentarzy jest w dalszym ciągu niezadawalająca!!

Artyzm red. Oszkla

Artyzm red. Kaczego

W obu przypadkach nie mylić z "autyzmem":)

To by bylo na tyle. Wreszcie!:) Proszę mi więcej nie narzekać bo się jeszcze rozkręcę :p

Klaniam się,
Red. Kaczy

Ps. W celu zmobilizowania Was do pisania komentarzy, oglaszam PLEBISCYT NA NAJBARDZIEJ CIEKAWĄ CIEKAWOSTKĘ! Możecie wybrać tylko jedną:) Jak się bardzo postaracie to może nawet potem zamieszczę wykres, tudzież diagram, z wynikiami:)

piątek, 11 września 2009

Długo oczekiwane zdjęcia z weekendu w dżungli:)

Ponownie wita Państwa red. Kaczy!

Celem niniejszego posta jest zamieszczenie kilku zdjęć z naszego wyjazdu na dlugi weekend. Wiem, że zdjęcia mialy pojawić się już we wtorek i już nie mogliscie się ich doczekać... ale jestesmy tutaj tak zapracowani, że dopiero teraz znalazlem chwilkę:)

Tak więc do rzeczy...

Nasza Hacienda w srodku dżungli...

A to widok z okna

Tym pojazdem poruszalismy się po dżungli

Red Kaczy na hamaku, a redaktor Oszl... pod:)

Sklonnosci autystyczne red. Kaczego

Koleżanki z plaży...

Red. Oszkl, wodospad i.... nasz duński kolega:)

Król dżungli

Red Oszkl i drzewo. Takie normalne drzewo z liscmi i wogóle... tylko, że duże:)

Kolejne zdjęcie z cyklu "Pan Pawel będzie skakal"

Ja nie wiem... same wchodzą w kadr:)

No i wreszcie zdjęcie red. Oszkla z jakimis dziewczynami:)

Po imprezie u Bogdana... Badyl

no i Bogdan:)


To by bylo na tyle... no ale już szykuję kolejną porcję:)

Co do poprzedniego posta red. Oszkla to potwierdzam, że nasz niemiecki kolega nie potrafi jeździć autem!! Myslalem, że nie wyrobię jako pasażer!!
A co do mojej bliskiej smierci to ja naliczylem 3 razy, a nie dwa:)

Serdecznie pozdrawiam,

Redaktor Kaczy

Ps. A gdzie są komentarze do naszych postów?! Proszę mi tutaj komentować! Chociaż moje zdjęcia:) Piszcie np. że bardzo ladnie wyszedlem albo ze wyprzystojnialem:)
Jezeli nie bedzie min. 5 komentarzy pod tymi zdjeciami to nie zamieszcze nowych!! Foch:)

wtorek, 8 września 2009

Wrześniówka, czyli Ubatuba z perspektywy Gringos;)

Ola!!

po kilkudniowej przerwie ponownie przesyłamy relację, z tego, co się działo na drugiej półkuli (zarówno południowej, jak i zachodniej;) A działo się duuużo:)

7 września Brazylijczycy obchodzą Święto Niepodległości. Ponieważ w tym roku tym dniem był poniedziałek, mieliśmy długi (albo dłuższy;) weekend:) W związku z tym w przeciwieństwie do większości, która wybrała Rio de Janeiro, my pojechaliśmy w bardzo mocno męskim składzie do Ubatuba (mi osobiście kojarzy się z jabadabadubi z Flinstone'ów;)

W piątek wieczorem późnym popołudniem
wyruszyliśmy z parkingu przy Barra Funda naszym cudownym samochodem w północno-wschodnim kierunku:) Tym razem padło na mocarnego Volkswagena Gol (nie mylić przypadkiem z Golfem!!). Jak to przystało na samochód skierowany do klienta z kraju rozwijającego się, auto nie należało do najbardziej luksusowych. Oprócz karoserii, niewygodnych foteli i silnika niczego innego nie widziałem... no może jeszcze kierownica:)

Co do męskiej ekipy: Thomas i Alvin (Duńczycy), Sasha (Niemiec- uważni czytelnicy znają już tego pana), red. Kaczy no i ja:) Dodam jeszcze, że weekend spędziliśmy w domu w środku dżungli, który należy do rodziny wspomnianego już wcześniej Thomasa (brazylijskiej rodziny:) Na szczęście rodzina i znajomi byli bardziej zróżnicowani płciowo niż my, więc zapowiadający się gay weekend nie był takowym:)

Co do aktywności, których mieliśmy okazję doświadczyć podczas "wrześniówki" (procentowo- w tym z red. Kaczym jesteśmy całkiem nieźli):
-piliśmy (75%)
-spaliśmy (15%)
-jedliśmy (25%)
- reszta (1%)
Procenty nie sumują się do 100, ponieważ niektóre czynności zachodziły na siebie - np. spanie i reszta;)

Ponieważ pierwsze 3 punkty nie wydają się mi być zbytnio ciekawe, opiszę trzeci (wedle powiedzenia- nie liczy się ilość, tylko jakość). No może poza faktem, że red. Kaczy przejawiał oznaki dziecka autystycznego, ponieważ pierwszy dzień w 95% spędził na budowaniu wieży z puszek po piwie (chociaż muszę mu przyznać, że wszyscy byli pod wrażeniem, jak wieża osiągnęła wysokość ponad 186cm - czyli była wyższa niż ja;)

Wracając do 1% reszty- byliśmy na plaży serferów z NA PRAWDĘ fajnymi dziewczynami:D:D, gdzie fale były tak wysokie, że miotały każdym, kto wszedł dalej niż 2m wgłąb morza;) Dodam, że zabawa była przednia:)

Wieczorem w sobotę kibicowaliśmy przed TV, jako gringos, Brazylii, która grała w elim. do MŚ z Argentyną w Buenos Aires. Wygrali 3:1, więc było co świętować:) Tak na marginesie... Brazylijczycy nie cierpią Maradony.

Ponadto wybraliśmy się na imprezę do "miasta". Nie będę podawał ceny, dodam, że była droższa od ostatniej:) Ale było warto... Ponownie NA PRAWDĘ fajne dziewczyny dały radę;) Po imprezie, czyli jakoś ok 6:30 widzieliśmy piękny wschód słońca (red. Kaczy zajmuje się stroną graficzną bloga- mam nadzieję, że zamieści z jedno takie zdjęcie:)

Ostatnią atrakcją weekendu była poniedziałkowa wycieczka do środka dżungli:) Było niebezbiecznie, zielono, dziko, ale przede wszystkim rewelacyjnie:) Tutaj ponownie odsyłam do zdjęć:) Red. Kaczy prawie stracił życie (i to 2 razy), ale ja na hard-cora przystało nic mu się nie stało ("Pan Paweł będzie skakał...")

Koniec relacji.

Jak zwykle zostały ciekawostki:
- korki. Maskarycznie długie. Wczorajsza podróż powrotna zajęła nam 7,5 godziny zamiast 3... Nie ma to jak 10 mln ludzi jadących w jednym kierunku na weekend:)
- dżungla w której byliśmy, należy do rodziny naszego towarzysza Thomasa... jakieś kilka km kwadratowych na własność:) fajnie, co?:)
- dzisiaj w Sao Paulo pada. Dokładniej leje, a jeszcze dokładniej jest oberwanie chmury. W sumie kilku chmur, na raz. Poziom wody na drogach jest tak wysoki, że spokojnie można by było poplywać kajakiem...
- Niemcy nie potrafią jeździć samochodem... nawet niemieckim;)

Hawk

gringo red. Oszkl


czwartek, 3 września 2009

Pomeczowa relacja

Jak możecie wyczytać na początku naszego bloga... "Brazylia to kraj samby, pilki nożnej, pięknych kobiet i capoeiry..."
Tak więc capoeira zaliczona, samba na imprezach również, piękne kobiety... a jakże:)
Zostala tylko pilka nożna:)

Znany z zamilowania do pilki nożnej, redaktor Kaczy, wybral się wczorajszego dnia na mecz podwyzszonego ryzyka pomiędzy Corinthians Sao Paulo, a FC Santos (5 i 10 drużyna w ich pierwszej lidze). Mecz zacząl sie o 22, a skonczyl tuż przed pólnocą...

Bilety bylo wyjatkowo trudno dostac ale kolega Dunczyk stanal na wysokosci zadania:)

Tak wiec towarzyszylo mi trzech Norwegów i jeden Duńczyk... czulem sie bezpiecznie:)

Co tu duzo pisać... bylo swietnie! Wszystko bylo! Wspaniala atmosfera, pelne trybuny, efektowne akcje, grad bramek (a dokladnie 3), no i piękne kibicki:)

W ogóle to Brazylijczycy są strasznie zakręceni na punkcie pilki nożnej... bylismy na stadionie na 1,5 godz przed meczem, a trybuny byly juz do polowy pelne (lub w polowie puste, jak kto woli:))! Pomimo tego, że są krzeselka to sobie nie posiedzialem bo oni caly czas stoją, skaczą, spiewaja, tańczą, gwiżdzą tak, że prawie bębenki pękają... tylko sobie wyobraźcie co się dzieje jak pada bramka!!!! Prawie z trybuny spadlem, a potem prawie mnie stratowiali:)

Mial grać Ronaldo (tak, tak, ten wielki Ronaldo) ale podobno ma kontuje. No a prawda jest taka, że jest za gruby, żeby grać i ma się poddać zabiegowi odsysania tluszczu... tak mówią Brazylijczycy:)

Sam stadion nie jest wielki, pomiesci okolo 30tys kibiców. Jak pokazali nam na wielkim telebimie bylo 26807 osób, w tym 1162 przyjezdnych. Napisali nawet jaki jest wplyw ze sprzedaży biletów... 1,3mln zlotych:)

To by bylo na tyle...
Aha, jeżeli kogo interesuje wynik to mecz zakończyl sie rezultatem 2-1 [slownie: pięćdziesiąt do szesnastu:)]



Aha! Jeszcze zdjęcia... obiecalem kilku wiernym czytelnikom bloga:)

Stadion w calej okazalosci

Kibole Corinthians:)

Zdjęcia z największym zadymiarzem na trybunach:)

No i piękna oprawa meczu...

Zapomnialem dodać, że grają tutaj trochę większymi pilkami...

Gorąco pozdrawiam
Redaktor Kaczy

Ps. Po tygodniu pieknej pogody i temperatur ponad 30 stopnii, jakies pol godziny temu zaczelo padać i temperatura spadla do 18 stopnii!! A nam sie wlasnie dlugi weekend zaczal:/