wtorek, 24 listopada 2009

Dobra i zla wiadomosc :)

Witajcie!!

Ja tylko tak krotko i wlasciwie troche od czapy:)
Chcialem sie z Wami podzielic dwiema rzeczami... mila i niemila:)

1. Pamietacie jak pisalem w ostatnim poscie, ze podroz do Cuzco zajmie nam 20godz? Nic bardziej mylnego!!

Podroz ta okazala sie najwiekszym koszmarem naszej calej wyprawy... przynajmniej do tej pory! 37-godzinna podroz psujacym sie autobusem w Argentynie to przy tym pikus:)

Zaczelo sie bardzo niewinnie. Po dokonaniu rozpoznania rynku przewoznikow oferujacych przejazd na trasie Lima-Cuzco wybor padl na firme "Flores", co po hiszpansku oznacza "kwiatki".

Zdecydowalismy sie kupic troche drozsze bilety w standardzie "Cama", co m.in oznacza, ze sa 3 siedzenia w rzedzie i rozkladaja sie do prawie lezacej pozycji. Na dluzszych trasach jest to swietna rzecz. Wyjazd mial byc o 3.30 po poludniu, podroz miala trwac 19-20godz, a podczas jazdy mielismy dostac kolacje i sniadanie...

Tego pamietnego dnia wstalismy dosc wczesnie, spakowalismy sie, przeszlismy sie po okolicy, zjedlismy obiad i okolo 3.10 pojawilismy sie na dworcu.

No i tutaj zaczynaja sie atrakcje:)
Powiedziano nam, ze z powodu stajkow odbywajacych sie z blizej niewyjasnionych przyczyn nasz autobus wyjedzie o 6.45, a nie o 3.30.
No to super, mielismy ponad 3 godz czekania w niezbyt pieknej dzielnicy Peru.
Jedyna rzecz jaka wpadla nam do glowy to odwiedzenie pobliskiego supermarketu, a potem lawki w parku... co bystrzejsi czytelnicy chyba sie domyslaja o co chodzi:)

Pojawilismy sie na dworcu 6.15. Podczas czekania na autobus podeszla do nas glupio usmiechajaca sie Pani i powiedziala, ze nastapila zmiana naszego autobusu z siedzeniami typu Cama na jakiegos starego grata i ze jedyne co moga zrobic to zwrocic nam roznice... no cudownie!!
Nastepnie jeszcze dodala, ze z racji strajkow musimy pojechac "troche" dluzsza droga i podroz potrwa jakies 24-25 godz!
Kiedy zaczelismy juz troche na nia warczec w ramach rekompensaty za niedogodnosci dala nam po 2 miejsca na osobe zaraz przy toalecie:)

Nasz przepiekny autobus wyjechal z okolo 0,5-godzinnym opoznieniem... generalnie calkiem dobry wynik:)
Bardzo szybko sie okazalo, ze w toalecie nie dziala swiatlo, nie ma papieru, jest strasznie brudna, a co najgorsze... strasznie z niej smierdzi!!
Z takich innych dodatkowych atrakcji to w autobusie nie dzialala ani klimatyzacja ani ogrzewanie, na nogi bylo moze z 20cm, a o swietlach do czytania ksiazek mozna bylo zapomniec... tzn byly ale dawaly mniej swiatla niz komorka red. Oszkla... Nokia 6210:)
Generalnie to parada atrakcji.
Aha! O ile kolacja byla jeszcze w miare w porzadku to na sniadanie dostalismy po sucharku.

Noc minela szybko i nie bylo az tak strasznie zimno... natomiast dzien to byl koszmar! Goraco bylo bo klimatyzacja nie dzialala, autobus stawal co jakis czas nie wiadomo po co, wydawal jakies dziwne odglosy, napotykalismy na liczne kontrole policji, itp...
Co do postojow to pozniej sie dowiedzielismy dlaczego tak duzo ich bylo... jakis przeinteligentny pasazer wiozl sobie w luku bagazowym malego pieska, ktory co chwile musial susiu:)

Jedziemy dalej... szybko sie okazalo, ze nasze podwojne miejsca wcale nie sa podwojne. Niestety pomimo dosc ostrych sporow z zaloga autobusu musielismy ustapic miejsca...

Jedynym dluzszym postojem byla 0,5godzinna przerwa na obiad. Wszystko pieknie ale w lazienkach nie bylo wody, a po zjedzeniu posilku okazalo sie, ze nie placimy 11 soli, tak jak nam powiedziala kelnerka na poczatku... tylko 36!! Taka promocja dla turystow:)
Po dosc dlugich klotniach z chyba polowa pracownikow tej pseudo restauracji, zaczeli schodzic z ceny... najpierw bylo jakies 30 soli, potem 24... no ale my, nieugieci negocjatorzy nie zaplacilismy nic wiecej:) Generalnie to ucieklismy:)

No to jedziemy dalej...
Autobus byl juz w tak fatalnym stanie, ledwo jechal i tak w nim smierdzialo, ze zarzadzono nam zmiane autobusu....
Uradowani przesiedlismy sie do bardzo podobnego pojazdu, ktory okazal sie.... jeszcze gorszy!! Lazienka oczywiscie nie miala swiatla, tez z niej strasznie smierdzialo, tez mielismy miejsca zaraz obok niej, tez lampki do czytania nie dzialaly, klima i ogrzewanie tez nie za bardzo... generalnie autobus byl chyba lepszy tylko w tym, ze w miare plynnie jechal:)
Zeby za bardzo go nie chwalic to stale sie przegrzewal i musielismy jechac z otwarta klapa silnika:)
Nie wiem czy to jest jakis standard tej firmy, czy co...

Tak mijaly godziny, a dokladnie okolo 24 godziny, a Cuzco ani sladu.
Podrozniczka Ania poszla zbadac sprawe... najpierw dostala odpowiedz, ze "jeszcze daleko", potem, ze "jeszcze bardzo dlugo bedziemy jechac", a potem, ze "zajedziemy o swicie"!!
Po naszych szybkich obliczeniach wyszlo, ze podroz wydluzy sie do ponad 30godz!!
Otrzymalismy wyjasnienie, ze jakas powodz zalala droge i musimy pojechac kolejnym objazdem:)
Oczywiscie zadnego dodatkowego jedzenia nie dostalismy... jedynie doladowano wiecej pasazerow:)

W nocy odbyla sie jeszcze jedna klotnia z zaloga autobusu o to w jaki sposob siedzimy na naszych miejsach i ze zajmujemy za duzo miejsca... generalnie przestali nas tam do konca lubiec:)
Dodatkowo, chyba na zlosc, wylaczono ogrzewanie, przez co potwornie zmarzlismy!!

Konczac ten horror... zajechalismy na okolo 7.30 rano. Podroz trwala dokladnie 36,5 godziny!! Mozna to uznac za rekord, gdyz podczas wczesniejszej 37godzinnej podrozy w Argentynie mielismy chyba z 5cio godzinny postoj.
Dodam jeszcze, ze Cuzco od Limy dzieli moze jakies 800km!! Szybciej przejechalibysmy ta trase na rowerach!!
Taka rada na przyszlosc... jezeli bedziecie podrozowac po Peru, nigdy nie korzystajcie z uslug firmy "Flores". Zadne kwiatki z tego!!


Tak na poprawe humoru zostala jeszcze pocieszajaca wiadomosc... zycie w Peru nie nalezy do najdrozszych:)
Podczas calego dnia zwiedzania Limy...
kupilem bilet miejski, wypilem sok z wyciskanych pomaranczy, zjadlem dwudaniowy obiad, skorzystalem z uslug pucybuta (pierwszy raz w zyciu), kupilem sobie deser ze swiezych truskawek, znowu wypilem sok z wyciskanych pomaranczy, wrocilem taksowka do hostelu... calosc wyszla mnie.... uwaga, uwaga!! 13zl!!:) No jest drogo:)

To by bylo na tyle. Mialo byc ktorko, a znowu wyszlo dlugo...

Klaniam sie z Cuzco.
Red Kaczy

5 komentarzy:

  1. Mówiłem, ze bedą chcieli Was zdymac w peru:) Szczególnie zalecam ostrożność w Acuas Calientes - w każdej knajpie bedą chcieli Was okraść.. ale te gorące źródła zrekompensują wszystko;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak narazie Kuba nikt nikomu nie dal sie zdymac:) No chyba, ze moi wspoltowarzysze nie mowia mi wszystkiego:)
    Jutro Aguas Celientes, wiec bedziemy uwarzac...
    Pozdro i dzieki za bezcenne rady:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzac na moje poprzednie posty to chyba nie bylo tak dlugo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, ale sucharek na śniadanie to lepsze niż nic!

    Oj Kaczy to już kolejna firma autobusowa jakiej nie zachwalasz, a tak naprawdę żadnej pewności, że inne są lepsze.. Hm, to czym ja się będę wlokła przez te magiczno-zdradnicze ziemie? Może na motorze? Jej chciałabym!:)

    No i respect za spędzenie 10dni w tych pachnących autobusach..;)

    OdpowiedzUsuń